Śmieć - część 26

author:  Piotr Paschke
0.0/5 | 0


Jeśli ktoś myśli, że stałem się ludzkim niewypałem, to się grubo myli. Znany jestem z niechęci do zakłamanej ortodoksji, choć popełniłem większość punktów jednocześnie pragnąc pozostać niemalże anonimowym. Nie udało się. Gdybym jednak miał podać natychmiast co jest dla mnie najważniejsze, to na pierwszym miejscu byłoby na pewno – nie wiem ! Cóż, tak to w życiu bywa, iż myśląc, że osiągnąłeś sukces ponosisz przy tym sromotną klęskę. I nie ma tu mowy o jakichkolwiek skrzywieniach brwi na gusta albo wypowiedziach z cyklu, cytuję: - „ Może to zabrzmi dziwnie, ale jakoś tak szczęśliwie się złożyło, że mam z czegoś tam pieniądze”.
Kocham tego typu zdania, podobnie jak kocham wszystkich wariatów, oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Oni jakoś zawsze znajdą okazję aby potopić się w monotonii czegoś absolutnie dziwnego – w założonym przez siebie ogrodzie umysłu. I może kiedyś w końcu tak dobrze im pójdzie, iż rzeczywiście ukażą im się pierwsze tulipany w dokładnie wyznaczonym przez naturę terminie. Oni, szczerze mówiąc, nawet te tulipany traktują jako głęboki azyl, a przecież w przeszłości tak niewiele brakowało, aby ogród był dziki lub pozostał w pewien sposób niedokończony. Ja także chciałbym, przynajmniej raz w życiu, coś spokojnie zakończyć, trochę odczekać. Ale nie da się. Ciągle się zastanawiam co by tu jeszcze poprawić, chociaż spokój znanych mi miejsc dawno już prysł. Nikt nie wpompuje we mnie dużej kasy, wiec nikt też nie będzie miał prawa mnie naciskać ! Ja jednakże przyjmuję ciągle pozycję outsidera, wybierając ciągle taki ( głupkowaty ) byt – niebyt. Ma to na pewno pewne zalety, ale też grozi sytuacjami, które wielu już doprowadziły do samobójstwa. Ale może ta idiotyczna zwyczajność, objawiająca się chodzeniem do pracy i dbałością o rodzinę to jest jakiś sposób, aby w ogóle móc działać. Zresztą, co by się nie działo, ja i tak będę musiał to robić. Dopóki będzie mi się chcieć.
Ciągle czegoś poszukuję, czegoś, co mówiło by o pięknie, dopasowaniu, o jakiejś głębokiej zmysłowości i mniej podłym charakterze wszechrzeczy.
Ciągle pragnę odnaleźć coś konkretnego, a nie jakieś bździdła, z samego już założenia tak bardzo infantylne. Mistycyzm, religie, intymne stany, odbieranie pozazmysłowe... Totalna niezręczność w postępowaniu z delikatnym życiem. Nie jestem gruboskórny. Łatwo mnie czymś dotknąć, zranić „do żywego”, jak na przykład europejską recesją, wszechobecnością gorszych czasów, ogarniętych falami nacjonalizmu. Staczam zatem jak inni krwawe boje z podwyższonym ciśnieniem, paparazzi i wujkiem gestapowcem, dyndającym historii na szelkach. Ale sam nie sądzę, aby wszystko co o tym sądzę, to było coś szczególnie negatywnego. Mieszają mi się tylko różne, częstokroć sprzeczne ze sobą ogrody interesów. Wszystko przez ten psychiczny zastój. Oto konsekwencja mojego swoistego "kameleonizmu" i nigdy niespełnionych ambicji. Wszak jestem niemal typem z gminu, który mimo inteligenckiego pochodzenia nigdy nie budził jakiś szczególnych sensacji - Piotrusiem pracusiem, zawsze siedzącym w wyznaczonej mu samotni. Dopóki nie poczuję, nie uwierzę ! I tylko ogarnia mnie smutek, kiedy ktoś bredzi znowu coś o jakimś fałszywym zaufaniu do ludzi. Samonapędzalne oderwanie – takie moje zadośćuczynienie sobie i światu. Ale teraz wiem, dlaczego niektórzy ludzie się poddają. W swoich ogrodach przekonują się niejednokrotnie o braku plonu, który ani przez moment nie pozwala im zapomnieć o obiektywizmie. Teraz wystarczy to wszystko połączyć z wnikliwą analizą i rzadką u wielu krytykantów obiektywnością sądów, aby pozwolić sobie czuć się jeszcze bardziej samotnym. Lecz ja, na moje szczęście, nie jestem ostatnim z rodu, który przeżył straszliwą burzę historii XX wieku i nadal walczy o przetrwanie na małej tratwie. Tylko ogrodu nie widać zza zbyt wielkich parkanów ! A zaufaniu do ludzi chłeptać się moją krew, gnojowi jednemu, zachciało! Muszę mieć choć wiarę w siebie albo pewną dozę poczucia humoru. Trwam. Ale pomimo to na trwałe trwanie mam taką samą szansę jak kuternoga na pierwsze miejsce w konkursie perfekcyjnego kopania po dupie! W dodatku stany kochania ludzi są w moim życiu tak rzadkie jak sierść na skórze żaby!

cdn...



 
COMMENTS


W tym odcinku....

...czuję wyjatkowe braterstwo dusz.