Nie widziałem
Nie widziałem wielkiej defilady w Warszawie.
Siedziałem w okopie w mundurze wrześniowym,
ślepymi nabojami raziłem tyralierę Wehrmachtu.
Nie słyszałem huku dwudziestu armat na wiwat.
Z ręką na hełmie kryłem głowę przed ostrzałem
pirotechnicznej artylerii wroga. Za mną dwóch kolegów
ładowało moździerz. Publiczność przerażona.
Nie oklaskiwałem słów prezydenta.
Szedłem wtedy na rozkaz do szturmu, szybki skok
i przed siebie, żeby dalej, żeby tylko ich dorwać.
Ale gdy ocierałem brudną twarz pod dzwonem stali,
wiedziałem, że niezmienione pozostaje jedno:
"guzika z munduru nie damy". Ni Gdańska ani Donbasu.
I już mi się pomyliło co znaczy "dzisiaj" i "wczoraj",
ten sam krzyk, ten sam wystrzał. Te same buńczuczne słowa.
Siedziałem w okopie w mundurze wrześniowym,
ślepymi nabojami raziłem tyralierę Wehrmachtu.
Nie słyszałem huku dwudziestu armat na wiwat.
Z ręką na hełmie kryłem głowę przed ostrzałem
pirotechnicznej artylerii wroga. Za mną dwóch kolegów
ładowało moździerz. Publiczność przerażona.
Nie oklaskiwałem słów prezydenta.
Szedłem wtedy na rozkaz do szturmu, szybki skok
i przed siebie, żeby dalej, żeby tylko ich dorwać.
Ale gdy ocierałem brudną twarz pod dzwonem stali,
wiedziałem, że niezmienione pozostaje jedno:
"guzika z munduru nie damy". Ni Gdańska ani Donbasu.
I już mi się pomyliło co znaczy "dzisiaj" i "wczoraj",
ten sam krzyk, ten sam wystrzał. Te same buńczuczne słowa.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Pewien rodzaj... jakże ludzkich demonów...nadzwyczajnie żywy.A wiersz przedniej klasy.Pozdrawiam SvenMoja ocena
Zapach prochu jest zaraźliwy. Strzeżmy się.