„Gdzie kończy się Człowiek…”

author:  Lilithu
5.0/5 | 5


„Słusznym jest, aby nieszczęśliwy cierpiał. Jego ból i upokorzenia wynikają z praw natury, a dla realizacji celów natury potrzebne jest zarówno istnienie cierpiącego, jak też i tych, którzy przysparzając mu strapień sami cieszą się powodzeniami. Ta właśnie prawda powinna stłumić wyrzut sumienia w duszy tyrana czy złoczyńcy. Nie musi się powściągać, winien dopuszczać się śmiało wszystkich czynów, które rodzą się w jego imaginacji, gdyż to głos natury mu je podsuwa. Jeśli tajemne inspiracje natury wiodą nas do zła, to widocznie zło jest naturze niezbędne.”
Donatien Alphonse Francois de Sade

Są takie granice,
po przekroczeniu których
nie ma już odwrotu

Zniesione zostaje prawo łaski
dla cieni w celach śmierci
wypatrujących swej jagnięciny
zasiadając z Chrystusem na ustach
do Ostatniej Wieczerzy

Są takie rzeczy,
jak ten subtelny,
ciepły blask
nieśmiało skryty
gdzieś w tęczówkach,
których nie wolno nigdy skraść

Są takie nuty w sercu,
których nigdy nie gra się publicznie
brukając ich intymność

I są też takie myśli,
co ich nigdy nie wolno gwałcić
brutalnie wyrywając z głów

A jeśli już stanie się to wszystko – najgorsze
Co nigdy nie miało prawa się stać
w imię resztek Człowieczeństwa
w nas

A to co nietykalne zostanie
dotknięte

To wtedy staje się noc
czarniejsza niż antracyt – noc zmysłów – apoteoza Chaosu, wzbierająca falą
pierwotnej siły zniszczenia

I tylko skowyt skatowanej nadziei
przecina przenikliwie w pół
tę najstraszniejszą
ze wszystkich noc


I wtedy wiedz,
nie ma już miejsca na litość

I puszczają wszelkie hamulce
w Człowieku

I miłość pogrzebana głęboko
nie zwiastuje już więcej
przebaczenia

A on
w tej obskurnej kuchni
tępo mieszał herbatę
wyzuty z jakichkolwiek zasad,
niedogolony,
spuchnięty od morza wódki
wczoraj tu spożytej
nabożnie jak przenajświętsza hostia na pierwszej
komunii bez końca

I tylko stukanie łyżeczki
o wyszczerbiony brzeg kubka
odgradzało nas
przykutych
do brudnej ceraty na stole

Od siebie nawzajem

I ja
pierwszy raz w życiu
modliłam się wtedy
żarliwie.
Modliłam się słowami:
„A ty nie gaś tej mdłej
ostatniej skry – póki jeszcze cokolwiek się tu tli…”

A on splunął
z bezzębnych dziąseł
brunatną od tytoniu śliną
wdeptując mnie zupełnie obojętnie
w brudną podłogę
po raz ostatni już bez wątpliwości…

Z brudu na sczerniałym
cierpieniem gumolicie

Ja odrodzę się nienasyconym wilkiem
co pożre ich młode
nim obrodzą
w puch zwyrodniałości,

nim skończy się Człowiek

Anna Gajda – Lilith
04 czerwca 2011
Pomiędzy Wersami



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
14.08.2014,  bezecnik

Świetny wiersz

Z wielką przyjemnością zagłębiłam się w lekturze. Skłania do dłuższej refleksji. Będę do niego wracać. Dlatego zabieram.

Pozdrawiam Autorkę.

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
13.08.2014,  frymusna

My rating

My rating:  

Moja ocena

Robi wrażenie.
Zaskoczyło mnie (pozytywnie).
My rating: