mała venus i motyle
słyszę jak przesypuje się piasek
z plaży nad cichym jeziorem
zawsze takie było pod koniec lata
między nami i w nas rosło w siłę
może kiedyś
może nigdy
czas się wydłużał wyodrębnianiem
przyszłe cztery ściany dzieci ogrody
sadzimy wiśnie i jabłonie
patrzymy jak dojrzewają
wieczorami podchodzą blisko
wchodzą błękitnie w sen
dotykają ciepłem słońca
mała venus próbuje łapać motyle
ma twoje zielone oczy
z plaży nad cichym jeziorem
zawsze takie było pod koniec lata
między nami i w nas rosło w siłę
może kiedyś
może nigdy
czas się wydłużał wyodrębnianiem
przyszłe cztery ściany dzieci ogrody
sadzimy wiśnie i jabłonie
patrzymy jak dojrzewają
wieczorami podchodzą blisko
wchodzą błękitnie w sen
dotykają ciepłem słońca
mała venus próbuje łapać motyle
ma twoje zielone oczy
Moja ocena
Ale to dobre, Bogusia!My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Świetny wiersz.