ciało
to jedyne na życie naczynie
które nosi mnie w sobie
dopóki ucho się nie urwie
i przy studni zawartość rozleje
mozolnie naczerpaną uwalniając
bytu wartkie strugi i leniwe nurty
w nicość szybko wsiąkające
jakby nigdy ich nie było
tego naczynia nosicielem będąc
obojętnie dokąd je zaniosę
gdzie postawię gdzie odstawię
gdy spragnionych sobą pojąc
narzędziem moim będzie
darując miłości ukojenie
namiętniością częstując
wstydem skruszony cofnę
wydany rozkaz wykona póki sił
w obowiązku wartko stojąc
to moje jedyne miejsce na świecie
w którym sam siebie warty jestem
które nosi mnie w sobie
dopóki ucho się nie urwie
i przy studni zawartość rozleje
mozolnie naczerpaną uwalniając
bytu wartkie strugi i leniwe nurty
w nicość szybko wsiąkające
jakby nigdy ich nie było
tego naczynia nosicielem będąc
obojętnie dokąd je zaniosę
gdzie postawię gdzie odstawię
gdy spragnionych sobą pojąc
narzędziem moim będzie
darując miłości ukojenie
namiętniością częstując
wstydem skruszony cofnę
wydany rozkaz wykona póki sił
w obowiązku wartko stojąc
to moje jedyne miejsce na świecie
w którym sam siebie warty jestem
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating