dzień potargany
mój dzień targał mną jak wiatr
liśćmi akacji trzepiąc je z kurzu
skakałem po każdej nierozsądnej
myśli kiwając głową podziwiałem
ich ilość i siłę zawracania głowy
chwile spokoju przebłyskiwały
zapachem świeżo parzonej kawy
rozjaśniając mój humor niestety
chmury hektyki zwiastowały
niestabilny układ tego dnia
popołudniowym krokiem wybrałem
spacer na przechadzkę po skoszonych
trawnikach wyczynów moich myśli
niestety deptając krecie kopce wybryków
nie poskromiłem mojej niecierpliwiości
wieczorny puchar wina z supermarkietu
zniweczył moje plany na spokojną noc
przestałem liczyć owce chciałem by rosły
od jagniątka aż po sędziwy wiek
wczesnym porankiem dałem im spać
szmyrgiel w oczach tarł powieki
bolący wzrok przeraził zegar
nowe myśly tratując stare kopytami
wyglopowały na poranne rżysko
wiaterek dął umiarkowany
liśćmi akacji trzepiąc je z kurzu
skakałem po każdej nierozsądnej
myśli kiwając głową podziwiałem
ich ilość i siłę zawracania głowy
chwile spokoju przebłyskiwały
zapachem świeżo parzonej kawy
rozjaśniając mój humor niestety
chmury hektyki zwiastowały
niestabilny układ tego dnia
popołudniowym krokiem wybrałem
spacer na przechadzkę po skoszonych
trawnikach wyczynów moich myśli
niestety deptając krecie kopce wybryków
nie poskromiłem mojej niecierpliwiości
wieczorny puchar wina z supermarkietu
zniweczył moje plany na spokojną noc
przestałem liczyć owce chciałem by rosły
od jagniątka aż po sędziwy wiek
wczesnym porankiem dałem im spać
szmyrgiel w oczach tarł powieki
bolący wzrok przeraził zegar
nowe myśly tratując stare kopytami
wyglopowały na poranne rżysko
wiaterek dął umiarkowany
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating