Spopielała codzienność
jak bardzo spopielało mi życie
wzrok zatrzymał się w zakolach
zobojętnienia gubiąc
swój uśmiech bestroski
pająk szczęście swe porzucił
odszedł nie poczekawszy do wiosny
grubą kreską na pustym placu
bladym jak świt kartce papieru
odgradzam się od przeszłości
tracąc horyzont swego celu
wiatr nagimi ramionami drzew
potarga ciszę wieczoru
zakleszczone w krtani zdania
skamieniały i mchem porosły
na liczydle godzin trudno
mi się sensu doliczyć
i nawet echo milczy
choć za chwilę
ponownie zakwitną
pierwiosnki
wzrok zatrzymał się w zakolach
zobojętnienia gubiąc
swój uśmiech bestroski
pająk szczęście swe porzucił
odszedł nie poczekawszy do wiosny
grubą kreską na pustym placu
bladym jak świt kartce papieru
odgradzam się od przeszłości
tracąc horyzont swego celu
wiatr nagimi ramionami drzew
potarga ciszę wieczoru
zakleszczone w krtani zdania
skamieniały i mchem porosły
na liczydle godzin trudno
mi się sensu doliczyć
i nawet echo milczy
choć za chwilę
ponownie zakwitną
pierwiosnki
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating