Przy napływie namiętności

5.0/5 | 9


Zgasłeś przed moimi oczami jak spadająca gwiazda.
Tak jak ona byłeś tylko niepełną sekundą nadziei.
Ledwie poznałeś mój dotyk,
ledwie nieco śmielej się pożegnaliśmy,
byś nieprzewidywanie zgasł w galaktyce.
Już nigdy nie spojrzę tak samo w niebo.

Cóż to zmieni, że będę mieć ci to za złe?
Przesunę się po planszy jedno pole dalej.
Bliżej mnie samej.

A mogliśmy wydanie naszego dziennika odkładać całe życie.
Urozmaicać je żwawymi dyskusjami, w chwilach kryzysu po prostu przekładać kartki,
a przy napływie namiętności rozmazywać tusz długopisu.
Lecz ty go wyrzuciłeś gdzieś na drogę, gdzie bezradnie leży, a wiatr niemiłosiernie targa jego kartki.
W końcu wyrwie tę niepozorną pierwszą stronę i zaledwie parę następnych oddając do rozłożenia przyrodzie.
Może my już mgliście będziemy pamiętać, ale jakiś jeden pierwiosnek będzie znał naszą historię.

Poem versions


 
COMMENTS


Osobiście, na pewno

zrezygnowałabym ze środkowej części ostatniej WIELKIEJ zwrotki:
niemiłosiernie targa jego kartki pierwszą stronę oddając przyrodzie
my już mgliście będziemy pamiętać,
ale jeden pierwiosnek będzie znał naszą historię.

Wart jest doskonalenia go... Zaznaczam, moja opinia.
Pozdrawiam
09.05.2014,  Beatrix

My rating

My rating:  
09.05.2014,  Beatrix

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
08.05.2014,  kate

My rating

My rating:  
08.05.2014,  Arkadio

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
08.05.2014,  A.L.

My rating

My rating:  
08.05.2014,  pola

Moja ocena

Podoba się. A szczególnie pierwsza zwrotka.
My rating: