Epilog
Zbieram ostatnie do nazwania.
Po dotknięciach przedmiotów żal.
Ukryty w przesypywanym ziarnie.
Przechodzę do uśpionych pod skórą.
Jeszcze pulsują w głowie.
Porzucone w połowie drogi
pozostawiły rysy. Wykrzywiły obraz.
Skreślam niepotrzebne.
Resztę wkładam do różnych kopert.
Z pieczęcią.
Wypalą żywe przestrzenie,
tamte łąki zielone.
Poza mną.
Po dotknięciach przedmiotów żal.
Ukryty w przesypywanym ziarnie.
Przechodzę do uśpionych pod skórą.
Jeszcze pulsują w głowie.
Porzucone w połowie drogi
pozostawiły rysy. Wykrzywiły obraz.
Skreślam niepotrzebne.
Resztę wkładam do różnych kopert.
Z pieczęcią.
Wypalą żywe przestrzenie,
tamte łąki zielone.
Poza mną.
My rating
My rating
My rating
My rating
przykuł uwagę
ale JA odbieram go jako prolog do czegoś(???) Jeżeli "ziarno" to ziemia, a "łaki zielone" to nadzieja, to interpretowałabym go znaczniej jednoznacznie...My rating
My rating
Jest jakiś...
..niepokój w tym wierszu.Na razie nie wiem co on znaczy.