Mozaika katowicka
Południe w Katowicach to jest czas pantografów,
atletów stalowych tak silnych, że iskrzy,
gdy mijają dźwięk dzwonów z Kościoła Mariackiego.
Po linie, po linie, ciągną wagoniki
a na rynku drży nieco od jaskółek bezskrzydłych,
które tylko szumem lżejszych spódnic zwiastują
rychłe nadejście kwitnących rabat. To już?
Tam, trochę dalej na północ nawlekają się obłoki
na perłowe korale balkonów Osiedla Tysiąclecia.
Niżej szara tętnica pulsuje krwinkami aut pospiesznych.
Z dworca odejdą pociągi, potoczą się brukiem walizki.
Więc to jest to: Wielkie miasto. Co nie przystaje na chwilę.
Wyśnił się sen futurystów wśród poniemieckich kamienic.
Miasto, masa, maszyna. I dzwony od Mariackiego.
atletów stalowych tak silnych, że iskrzy,
gdy mijają dźwięk dzwonów z Kościoła Mariackiego.
Po linie, po linie, ciągną wagoniki
a na rynku drży nieco od jaskółek bezskrzydłych,
które tylko szumem lżejszych spódnic zwiastują
rychłe nadejście kwitnących rabat. To już?
Tam, trochę dalej na północ nawlekają się obłoki
na perłowe korale balkonów Osiedla Tysiąclecia.
Niżej szara tętnica pulsuje krwinkami aut pospiesznych.
Z dworca odejdą pociągi, potoczą się brukiem walizki.
Więc to jest to: Wielkie miasto. Co nie przystaje na chwilę.
Wyśnił się sen futurystów wśród poniemieckich kamienic.
Miasto, masa, maszyna. I dzwony od Mariackiego.
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
....ktoś,czyli- Ty nareszcie poedział prawdę.W wierszu to nie jest łatwe....
a jednaj Ty potrafiłeś,biję Ci brawo na stojąco......
Agata