Konsumpcja incydentu
Zagrałeś ze mną o wiele gorzej niż się spodziewałam.
Jesteś zły i chcesz nagrody.
Nie dostaniesz już nawet mojej atencji.
Możliwości mam wiele.
Gram czysto, przekładając przy tym nogę na nogę.
Patrz na mnie, jak mam ci zaufać?
Dzień zaczął się już dawno.
Szacunku się od nikogo nie oczekuje.
Nie ma go nie ma i mnie.
Przywilej autonomii.
Nie uśmiechnę się do swoich myśli.
Poznałam smak.
Konsumpcja nowego incydentu przypomina watę cukrową.
Chwilę jest słodko, słodziej, lepisz się, mdli cię, masz dość,
nawet jak weźmiesz mały kęs twoje palce będą szkliście lepiące.
To bez znaczenia.
Po prostu niewarta otwierania ust przekąska.
Jesteś zły i chcesz nagrody.
Nie dostaniesz już nawet mojej atencji.
Możliwości mam wiele.
Gram czysto, przekładając przy tym nogę na nogę.
Patrz na mnie, jak mam ci zaufać?
Dzień zaczął się już dawno.
Szacunku się od nikogo nie oczekuje.
Nie ma go nie ma i mnie.
Przywilej autonomii.
Nie uśmiechnę się do swoich myśli.
Poznałam smak.
Konsumpcja nowego incydentu przypomina watę cukrową.
Chwilę jest słodko, słodziej, lepisz się, mdli cię, masz dość,
nawet jak weźmiesz mały kęs twoje palce będą szkliście lepiące.
To bez znaczenia.
Po prostu niewarta otwierania ust przekąska.
My rating
My rating
@
taki jest mój styl :)My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
@
proza poetycka ?My rating