Śnić, choć raz
Śnić, choć raz
Jesteśmy zbyt prości, zbyt prawdziwi,
z nieprawego wylęgu i ożebrowania,
które nadal skrywa wstydliwe płuca
by rozprawiać o nierozpoznanych, źle utulonych snach.
Musimy nieustannie zaprzęgać to, czego się nie chce,
zupełnie, jakby chodziło o kłamliwą prawdę, żebra,
pojemny wszechświat płuc czy o sny przestępne
nie tylko co cztery lata, które, same w sobie,
przestają śnić tylko dobro i zło,
cały ich martwy wylęg.
Muszę poznać trasę do żeber, nawierzchnię płuca,
rościć sobie prawo do bezbarwnych opowieści
o kolejnym wszechświecie prostego
wdechu i wydechu.
Wiedząc, że najtrudniej śnić dobro,
a uporczywie śniąc zło, w całej jego ostrej obecności,
być jednak nie do rozpoznania,
choć raz
po prostu być,
inaczej
niż śni nieomylna ręka opatrzności.
Jesteśmy zbyt prości, zbyt prawdziwi,
z nieprawego wylęgu i ożebrowania,
które nadal skrywa wstydliwe płuca
by rozprawiać o nierozpoznanych, źle utulonych snach.
Musimy nieustannie zaprzęgać to, czego się nie chce,
zupełnie, jakby chodziło o kłamliwą prawdę, żebra,
pojemny wszechświat płuc czy o sny przestępne
nie tylko co cztery lata, które, same w sobie,
przestają śnić tylko dobro i zło,
cały ich martwy wylęg.
Muszę poznać trasę do żeber, nawierzchnię płuca,
rościć sobie prawo do bezbarwnych opowieści
o kolejnym wszechświecie prostego
wdechu i wydechu.
Wiedząc, że najtrudniej śnić dobro,
a uporczywie śniąc zło, w całej jego ostrej obecności,
być jednak nie do rozpoznania,
choć raz
po prostu być,
inaczej
niż śni nieomylna ręka opatrzności.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating