Faryzeusze ze swojej Gehenny

author:  bronek z obidzy
5.0/5 | 11


Zasiadaliśmy przy stole z bali, czasem we czterech, pięciu, sześciu,
by znów porzucać kamieniami, takimi ze słów.
Oczy błądziły po twardym blacie, ciosanym buku, porysowanym,
jak po jeziorze, pustej mapie, szukając miejsc, gdzie znaleźć kamień.

I co i nic, zwyczajna cisza, słowo nie rodzi się z niczego,
nikt nie potrafi go tak wskrzesić, by nie zginęło blisko brzegu.
Dopiero brzęk rzuconych monet, gdy rozwiązały się kieszenie,
był jak srebrniki judaszowe i poodsłaniał ich znaczenia.

Ktoś szedł jeziorem bosą stopą, inny wyciągał z wód Jonasza,
plac stał się polem garncarzowym i martwy buk zamienił w mapę.
Pokrzyżowały nam się słowa, ktoś jeszcze wołał – Jeruzalem.
Nadeszła noc, zabrała mowę
i zatoczyła wielki kamień.



 
COMMENTS


Moja ocena

Piknie, Góralu, piknie...:-)
My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
26.01.2014,  adam rem

Miło mi

Docenili ten tekst i jurorzy, pozdrawiam.

http://podhaleregion.pl/index.php/spoleczenstwo/religia/5283-poezja-%E2%80%93-jak-hymn,-skarga,-konfesjona%C5%82

Bardzo...

urzekła mnie mądrość tego wiersza.
Dziękuję.
My rating:  
26.01.2014,  frymusna

Mój komentarz

Aż przysiadłem z wrażenia po przeczytaniu tytułu. Fantastyczny tytuł. A potem to już tylko sama przyjemność delektowania się dorodną i dojrzałą poezją. Jestem pod wrażeniem tego klarownego i mocno kontrastowego wiersza.

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
25.01.2014,  Asia Kula

My rating

My rating:  
25.01.2014,  Alina Bożyk

My rating

My rating:  
25.01.2014,  mroźny

My rating

My rating:  
25.01.2014,  A.L.

Moja ocena

z kategorii "ciężkich"
daje do refleksji i to jak....
My rating:  
25.01.2014,  Malwina

My rating

My rating: