i jak tu nie kochać poezji...
mknie po ulicy Stworzenie Boże
lekko i zwiewnie niczym puch marny
płeć piękną kreśli każdy jej krok
nogi ma do samego sufitu
z przodu bujają dwie metafory
niczym dwa śmigła wznosząc ku niebu
mnie widzącego - rozmarzonego
z tyłu rytmicznie obcasów słupki
stukają rymy stref erogennych
bacząc na ich seksowną prezencję
a one trą się jedno o drugie
stwarzając groźbę w ruchu lądowym
już powstał korek na skrzyżowaniu
ja też utknąłem, stanął mi motor
bezradny policjant aż się zeźlił
lecz nie ja znawca pięknej poezji
lekko i zwiewnie niczym puch marny
płeć piękną kreśli każdy jej krok
nogi ma do samego sufitu
z przodu bujają dwie metafory
niczym dwa śmigła wznosząc ku niebu
mnie widzącego - rozmarzonego
z tyłu rytmicznie obcasów słupki
stukają rymy stref erogennych
bacząc na ich seksowną prezencję
a one trą się jedno o drugie
stwarzając groźbę w ruchu lądowym
już powstał korek na skrzyżowaniu
ja też utknąłem, stanął mi motor
bezradny policjant aż się zeźlił
lecz nie ja znawca pięknej poezji
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
@
No, no całkiem wesołe :)))My rating
Moja ocena
Za odwagę i ;...z przodu bujające dwie metafory
niczym dwa śmigła wznosząc ku niebu...