Obraz
On mieszał farby, a ona szorowała górne jedynki.
On pluskał farbą po pokoju, a ona pluła pianą do umywalki.
On maczał pędzel w terpentynie, a ona opłukiwała usta wodą.
On wytarł dłonie w fartuch, a ona wytarła twarz w ręcznik.
On odszedł od sztalugi obserwując obraz, a ona podeszła do lustra podziwiając swoją urodę.
On niewiele mówił, a ona wciąż śpiewała.
On pijał kawę, a ona zieloną herbatę.
On wstawał z samego rana, a ona spała do południa.
On lubił jej usta, a ona lubiła jego nos.
On nazywał ją Wikurką, a ona go Głupcem.
On czytywał kryminały, a ona poezję.
On wakacje spędzał w górach, a ona nad morzem.
On nie przedstawił jej znajomym, a ona zaprosiła go do matki.
On palił czerwone Marlboro, a ona miętowe LM.
On czasem ją uderzył, a ona czasem płakała.
On ją zapłodnił, a ona urodziła mu dziecko.
On jej nie kochał, a ona kochała go bardzo.
On opłacił księdza, a ona dom weselny.
On ubrał stary garnitur, a ona odwiedziła drogi butik.
On powiedział TAK, ona powiedziała TAK.
On nie wracał na noc, a ona czekała.
On wiązał sznurówki, a ona wiązała sznur na szyi.
On bił jej dziecko, a ona już nic nie mogła zrobić.
On trafił do nieba, a ona do piekła.
Malował ją, kiedy myła zęby.
Nie żałował.
Obraz był doskonały.
On pluskał farbą po pokoju, a ona pluła pianą do umywalki.
On maczał pędzel w terpentynie, a ona opłukiwała usta wodą.
On wytarł dłonie w fartuch, a ona wytarła twarz w ręcznik.
On odszedł od sztalugi obserwując obraz, a ona podeszła do lustra podziwiając swoją urodę.
On niewiele mówił, a ona wciąż śpiewała.
On pijał kawę, a ona zieloną herbatę.
On wstawał z samego rana, a ona spała do południa.
On lubił jej usta, a ona lubiła jego nos.
On nazywał ją Wikurką, a ona go Głupcem.
On czytywał kryminały, a ona poezję.
On wakacje spędzał w górach, a ona nad morzem.
On nie przedstawił jej znajomym, a ona zaprosiła go do matki.
On palił czerwone Marlboro, a ona miętowe LM.
On czasem ją uderzył, a ona czasem płakała.
On ją zapłodnił, a ona urodziła mu dziecko.
On jej nie kochał, a ona kochała go bardzo.
On opłacił księdza, a ona dom weselny.
On ubrał stary garnitur, a ona odwiedziła drogi butik.
On powiedział TAK, ona powiedziała TAK.
On nie wracał na noc, a ona czekała.
On wiązał sznurówki, a ona wiązała sznur na szyi.
On bił jej dziecko, a ona już nic nie mogła zrobić.
On trafił do nieba, a ona do piekła.
Malował ją, kiedy myła zęby.
Nie żałował.
Obraz był doskonały.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating