Szalom - gdzie ziemia obiecana
Dym, niczym ludzie z trzeciej zmiany, ciągnący tłumnie od fabryki
kłuł swędem w oczy, wchodził w bramy, w oku był solą, w bramie nikim.
Żebrzący bękart sekuracji w kolejce dusz do zatrudnienia,
wił się jak źrebak bez kolacji, wciskał przez nozdrza w podniebienia.
Udajesz greka Rozenfieldzie, pakuj za stratę do kuferka,
dziś, na twych krosnach ogień przędzie, szwaczkom za chlebem poniewierka.
Pan, panie Szulc, tam na zachodzie, znajdź swój kawałek Izraela,
aj – waj! Pan jesteś tylko złodzi-ej, potrzebny w Łodzi jak cholera.
Wyją syreny na Fabrycznej, Piotrkowską dym jak tabun koni,
popędza tłum, wpada do bryczek, biczuje wiatrem podpalonym,
za nim płomienie roześmiane, strzelają jak czarodziej z bata,
kwitną jak pola bawełniane z słonecznych wysp trzeciego świata.
Pan, panie Szulc to dobrze gadał – daj mój kuferek na kolana,
woźnico – jedź, już nikt nie wsiada. Szalom – gdzie ziemia obiecana.
kłuł swędem w oczy, wchodził w bramy, w oku był solą, w bramie nikim.
Żebrzący bękart sekuracji w kolejce dusz do zatrudnienia,
wił się jak źrebak bez kolacji, wciskał przez nozdrza w podniebienia.
Udajesz greka Rozenfieldzie, pakuj za stratę do kuferka,
dziś, na twych krosnach ogień przędzie, szwaczkom za chlebem poniewierka.
Pan, panie Szulc, tam na zachodzie, znajdź swój kawałek Izraela,
aj – waj! Pan jesteś tylko złodzi-ej, potrzebny w Łodzi jak cholera.
Wyją syreny na Fabrycznej, Piotrkowską dym jak tabun koni,
popędza tłum, wpada do bryczek, biczuje wiatrem podpalonym,
za nim płomienie roześmiane, strzelają jak czarodziej z bata,
kwitną jak pola bawełniane z słonecznych wysp trzeciego świata.
Pan, panie Szulc to dobrze gadał – daj mój kuferek na kolana,
woźnico – jedź, już nikt nie wsiada. Szalom – gdzie ziemia obiecana.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating