Pożegnanie
Przeskakując kałuże
brnąłem w tą jesień
jak w kłamstwo.
Sepia Twojego ciała
zbladła.
Naciągnęłaś
sweter
po samą szyję
strachu.
Już czas do drogi.
Moje słowa jeszcze kluczą
stadem ptaków,
rozpływają się we mgle.
brnąłem w tą jesień
jak w kłamstwo.
Sepia Twojego ciała
zbladła.
Naciągnęłaś
sweter
po samą szyję
strachu.
Już czas do drogi.
Moje słowa jeszcze kluczą
stadem ptaków,
rozpływają się we mgle.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating