Z Kawafisa

author:  Notengolmo
5.0/5 | 3


Poniższe tłumaczenie słynnego wiersza "Bóg opuszcza Antoniusza" musi być kiepskie choćby dlatego, że greckiego nie znam, i tłumaczyłem z kilku wersji angielskich.
Podobno Proust, zapytany, jak może tłumaczyć Ruskina na francuski, skoro nie zna angielskiego, odparł, że nie zna angielskiego, ale zna Ruskina. No cóż, jeżeli ktoś jest Proustem, to może tak mówić. Ale ja nie jestem, i nie ośmielę się stwierdzić, że znam Kawafisa. Więc dlaczego
i po co, skoro są świetne tłumaczenia Kubiaka i ostatnio Kani?
Sam nie wiem, tak wyszło. Może komuś spodoba się nietscheański pesymizm, uwydatniony przez moje, pożal się Boże, tłumaczenie...



Bóg opuszcza Antoniusza

Gdy niespodziewanie, o nocnej godzinie, posłyszysz
niewidzialną procesję przechodzącą mimo,
z muzyką nadzwyczajną i niezwykłym śpiewem,
nie wszczynaj żałoby za szczęściem, co zawiodło,
pracą bezowocną, planami twoimi
co cię zwiodły - nie żałuj ich daremnie.
Lecz, jak ktoś, kto od dawna gotów i pełen odwagi,
pożegnaj swą Aleksandrię, która cię opuszcza.
Ponad wszystko, sam siebie nie oszukuj, nie mów,
że to sen, że twe ucho dzisiaj kłamie:
nie poniżaj się tak pustymi nadziejami.
Lecz, jak ktoś, kto od dawna gotów i pełen odwagi,
jak przystoi temu, kto wart był miasta tej rangi i chwały,
podejdź do okna stanowczo,
słuchając głęboko, z uczuciem,
ale bez płaczu i bez jęków tchórza;
słuchaj - twej ostatniej rozkoszy - owych głosów,
i muzyki niebiańskiej tej dziwnej procesji,
i powiedz jej "Żegnaj", Aleksandrii, którą właśnie tracisz.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
27.10.2013,  mroźny

My rating

My rating:  
23.10.2013,  bezecnik

My rating

My rating: