Ułamek do podzielenia
Tak związane, raz zasupławszy,
na spacer wychodzą myśli.
Rachunek zmian wykonawszy
pragną się nieco uściślić,
spojrzeć inaczej niż perspektywa
pozwalać tu na coś zwykła,
biorąc ułamek do podzielenia
o charakterze wikłań.
Nawet różowe naj okulary
szczęścia ledwo imitacja,
Czy parasolka, aparat stary,
to żadna jeszcze gwarancja.
Drepcząc uchwycić się brzytwy,
marzenia biorąc pod stopy,
nabrawszy tak wody w usta,
by poczuć reali dotyk.
Z każdym krokiem cie ubywa,
w garści jeszcze mam kamienie,
każdy po to, byś odeszła,
zabierając też wspomnienie,
zrobię jeszcze kilka kroków
może coś się uda zmienić,
wyprostować twardy pochód,
albo przeżyć w świecie cieni.
Tu gdzie schyłek w pętli czasu
przeznaczenie zwykł odbierać,
tu gdzie dobrze zgrany fason,
ze starości się wyciera.
Nim oznaka że się skończy
zanim jeszcze spojrzę w oczy
nim suplement do mnie dojdzie
czyli prawda co zaskoczy.
Może zdążę zwabić uśmiech
może przejdę obojętnie
tak jak umiem to najlepiej
tak bym zrobił też najchętniej.
By się zmieścić w tej granicy
która murem tu wyrasta
przeznaczenia tu z ulicy
nie wielkiego w sumie miasta,
który zwykł dotykać bruku,
na mapie wolna Europa,
coś znikło tu mimo skutku
gdy o realia się otarł.
Gdy szczęście jest tu o krok
wysysa mnie każdy jeden
czy dojdę?Czy starczy sił?
Czy wierze na tyle w siebie?
Można się zamknąć w pytaniu,
na wieki wierzyć zmuszony
że znajdzie się kiedyś odpowiedź
a sens w niej niepodzielony.
na spacer wychodzą myśli.
Rachunek zmian wykonawszy
pragną się nieco uściślić,
spojrzeć inaczej niż perspektywa
pozwalać tu na coś zwykła,
biorąc ułamek do podzielenia
o charakterze wikłań.
Nawet różowe naj okulary
szczęścia ledwo imitacja,
Czy parasolka, aparat stary,
to żadna jeszcze gwarancja.
Drepcząc uchwycić się brzytwy,
marzenia biorąc pod stopy,
nabrawszy tak wody w usta,
by poczuć reali dotyk.
Z każdym krokiem cie ubywa,
w garści jeszcze mam kamienie,
każdy po to, byś odeszła,
zabierając też wspomnienie,
zrobię jeszcze kilka kroków
może coś się uda zmienić,
wyprostować twardy pochód,
albo przeżyć w świecie cieni.
Tu gdzie schyłek w pętli czasu
przeznaczenie zwykł odbierać,
tu gdzie dobrze zgrany fason,
ze starości się wyciera.
Nim oznaka że się skończy
zanim jeszcze spojrzę w oczy
nim suplement do mnie dojdzie
czyli prawda co zaskoczy.
Może zdążę zwabić uśmiech
może przejdę obojętnie
tak jak umiem to najlepiej
tak bym zrobił też najchętniej.
By się zmieścić w tej granicy
która murem tu wyrasta
przeznaczenia tu z ulicy
nie wielkiego w sumie miasta,
który zwykł dotykać bruku,
na mapie wolna Europa,
coś znikło tu mimo skutku
gdy o realia się otarł.
Gdy szczęście jest tu o krok
wysysa mnie każdy jeden
czy dojdę?Czy starczy sił?
Czy wierze na tyle w siebie?
Można się zamknąć w pytaniu,
na wieki wierzyć zmuszony
że znajdzie się kiedyś odpowiedź
a sens w niej niepodzielony.
My rating