Na oddech i na zwątpienie
Na oddech mój i na zwątpienie
znów biorę łyk powietrza
to jak być może, nie wiem już,
zaczekać, albo spieprzać.
Tak zgrabnie można uszyć dzień
wykroić go ze złudzeń
i z przeznaczeniem minąć się
szukając coś na dłużej
tak każdy szef gdy pęknąć chce
gdy go rozrywa chwila
złudzenie! Czym więc ono jest?
Jak długo tak wytrzyma?
tak strome bywają wspomnienia
Ryzyko to patrzeć w te oczy
beze mnie, gdy mnie już nie ma,
co jakby mogło się toczyć
poskładać, uszyć, posklejać,
z tych małych kawałków na nowo
tą miłość co można nieraz
wywalczyć bijąc w mur głową.
znów biorę łyk powietrza
to jak być może, nie wiem już,
zaczekać, albo spieprzać.
Tak zgrabnie można uszyć dzień
wykroić go ze złudzeń
i z przeznaczeniem minąć się
szukając coś na dłużej
tak każdy szef gdy pęknąć chce
gdy go rozrywa chwila
złudzenie! Czym więc ono jest?
Jak długo tak wytrzyma?
tak strome bywają wspomnienia
Ryzyko to patrzeć w te oczy
beze mnie, gdy mnie już nie ma,
co jakby mogło się toczyć
poskładać, uszyć, posklejać,
z tych małych kawałków na nowo
tą miłość co można nieraz
wywalczyć bijąc w mur głową.
My rating
My rating
My rating
My rating