Błędne koło (Malczewski)
Polną drogą szedł Anioł skrzydlaty,
zamknąć oczy wiejskiemu poecie,
w polu zboża cichutko szumiały,
białe rymy na słońcu płowiały.
Przysiadł Satyr, przy wierzbie u drogi,
zesłańcowi zanucił piosenkę,
odszedł anioł, jeszcze widać go z drogi,
zabrał z sobą ostatnią nadzieję.
Błędne koło się kręci i kręci,
coraz szybciej i szybciej dokoła,
tańczą pary w tym nagim obłędzie,
ulatują ptakami na pola.
Studnia źródłem zatrutym wciąż kusi,
dzban podaje skrzydlata rusałka,
jeszcze droga daleka przed tobą,
jeszcze życie - niezwykła to bajka.
Melancholią snuje się wieczór,
dziwożony pukają do okien,
Hamlet Polski jak zawsze w rozterce,
zastanawia się, czy iść nad strumienie.
Błędne koło się kręci i kręci
coraz szybciej i szybciej dokoła,
tańczą pary w tym nagim obłędzie,
ulatują ptakami na pola.
Tylko Muza nad głową artysty,
promienieje, jak boska korona,
autoportret z blaszanym narzędziem,
które siadło przyłbicą na skroniach.
Na palecie wyschły już farby,
w polu mgła się snuje jesienna,
to dla pana, panie Malczewski,
ta polsko – jesienna tragedia.
[ To dla pana, panie Malczewski,
Ta polsko-codzienna komedia. ]
zamknąć oczy wiejskiemu poecie,
w polu zboża cichutko szumiały,
białe rymy na słońcu płowiały.
Przysiadł Satyr, przy wierzbie u drogi,
zesłańcowi zanucił piosenkę,
odszedł anioł, jeszcze widać go z drogi,
zabrał z sobą ostatnią nadzieję.
Błędne koło się kręci i kręci,
coraz szybciej i szybciej dokoła,
tańczą pary w tym nagim obłędzie,
ulatują ptakami na pola.
Studnia źródłem zatrutym wciąż kusi,
dzban podaje skrzydlata rusałka,
jeszcze droga daleka przed tobą,
jeszcze życie - niezwykła to bajka.
Melancholią snuje się wieczór,
dziwożony pukają do okien,
Hamlet Polski jak zawsze w rozterce,
zastanawia się, czy iść nad strumienie.
Błędne koło się kręci i kręci
coraz szybciej i szybciej dokoła,
tańczą pary w tym nagim obłędzie,
ulatują ptakami na pola.
Tylko Muza nad głową artysty,
promienieje, jak boska korona,
autoportret z blaszanym narzędziem,
które siadło przyłbicą na skroniach.
Na palecie wyschły już farby,
w polu mgła się snuje jesienna,
to dla pana, panie Malczewski,
ta polsko – jesienna tragedia.
[ To dla pana, panie Malczewski,
Ta polsko-codzienna komedia. ]
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating