Burza
Burza
Gradem zapukała w okno
Szalejąc na zewnątrz w swojej złości
Ty wplotłaś się we mnie
Strach splątał tobie umysł
Pocałunki
Moje pocałunki ruszyły na ratunek
Pokryły czoło i szyję
W próbie stworzenia innej rzeczywistości
Oddałaś mi swoje usta
Szalona do szpiku kości
Chcąca zagłuszyć pomruk żywiołu
Szyby zalała woda
Ona straszna w blasku błyskawic
Chcąca wedrzeć się w nasze rozpaczliwe wysiłki
Kotarę zaciągnąć trzeba było
Odciąć się od świata
I zatopić w szalonej miłości
Splątać ciała w tańcu dzikim
Tłukła się jeszcze wściekła
Rycząc dzikością zdradzonej kochanki aż umilkła strudzona
Sen błogi spłynął na wszystkich
Kładąc studzonych na miękkości posłania
Władysław Andrzej Bobrzycki
Gradem zapukała w okno
Szalejąc na zewnątrz w swojej złości
Ty wplotłaś się we mnie
Strach splątał tobie umysł
Pocałunki
Moje pocałunki ruszyły na ratunek
Pokryły czoło i szyję
W próbie stworzenia innej rzeczywistości
Oddałaś mi swoje usta
Szalona do szpiku kości
Chcąca zagłuszyć pomruk żywiołu
Szyby zalała woda
Ona straszna w blasku błyskawic
Chcąca wedrzeć się w nasze rozpaczliwe wysiłki
Kotarę zaciągnąć trzeba było
Odciąć się od świata
I zatopić w szalonej miłości
Splątać ciała w tańcu dzikim
Tłukła się jeszcze wściekła
Rycząc dzikością zdradzonej kochanki aż umilkła strudzona
Sen błogi spłynął na wszystkich
Kładąc studzonych na miękkości posłania
Władysław Andrzej Bobrzycki
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating