CÓŻ MI Z MARZEŃ NICI…
KRZYSZTOF றARIA SZARSZEWSKI
…………………………………………………
CÓŻ MI Z MARZEŃ NICI…
Cóż mi z marzeń nici… tkanych ściegiem lata ?
Z niewypowiedzianych słów pnącz słodkich… cóż?
Ulotnych nimf nocy… z łąk jak dur cantata
Unieśmiertelnienie zaplecionych snów ?
Gdy zasypia dzień… noc księżyc przytula
W obłokach gdzieś zawisa niebo jak ponurak
Ciepłym zmierzchem rozkosz mi w sercu namaluj
Świetlną gwiazd poświatą w lustrzanych konturach
Ucisz przepowiednie straszliwych zegarów
Zatrzymaj wahadła… staccata wskazówek
Zmartwień bezbarwne pigmenty zapomnij
Wsłuchaj się w szepty kosmicznych bezmiarów
Poprowadź przez łąki kwieciem wybarwione
W zakwity sentencji słów wspomnień… nastrojów
Melanżem stubarwnych motyli kraszone
Pierzastych obrazów i natchnionych zdrojów
Gdzie i widnokręgi… i dwu słońc czerwienie
Obezwładniający zapach poziomkowych chmur
I błękitów feerie… niedosytość… niespełnienie
Gdzieś poza czasoprzestrzeni szklany mur
……………………………………………………………………… 21. O6. '13
…………………………………………………
CÓŻ MI Z MARZEŃ NICI…
Cóż mi z marzeń nici… tkanych ściegiem lata ?
Z niewypowiedzianych słów pnącz słodkich… cóż?
Ulotnych nimf nocy… z łąk jak dur cantata
Unieśmiertelnienie zaplecionych snów ?
Gdy zasypia dzień… noc księżyc przytula
W obłokach gdzieś zawisa niebo jak ponurak
Ciepłym zmierzchem rozkosz mi w sercu namaluj
Świetlną gwiazd poświatą w lustrzanych konturach
Ucisz przepowiednie straszliwych zegarów
Zatrzymaj wahadła… staccata wskazówek
Zmartwień bezbarwne pigmenty zapomnij
Wsłuchaj się w szepty kosmicznych bezmiarów
Poprowadź przez łąki kwieciem wybarwione
W zakwity sentencji słów wspomnień… nastrojów
Melanżem stubarwnych motyli kraszone
Pierzastych obrazów i natchnionych zdrojów
Gdzie i widnokręgi… i dwu słońc czerwienie
Obezwładniający zapach poziomkowych chmur
I błękitów feerie… niedosytość… niespełnienie
Gdzieś poza czasoprzestrzeni szklany mur
……………………………………………………………………… 21. O6. '13
My rating
My rating