SPADEK
za kimś przyszło dobre
za kimś przyszło złe
później było już tylko
albo bardziej dobre
albo bardziej złe
oto białe jest coraz bardziej
czarne a czerń prawie odwrócona
rzeczy znacznie więcej
ciebie jakby mniej
ale echo oporu powraca
wysypało się chcę
na kształt ciał
i niekoniecznie śmierdzi
ależ nam dali prezent
urodziny a trumna
na powitanie
zwędzony
sznurek albo butelka
oszukana kiełbasa
lub niedostana kolejka
przyklejone do stołka nic
czy konformistyczny lęk
na ulicy do kobiety
cmok lekko w szyję
krzyk... plassss... chlas...
ach... w twarz... boli
przepraszam
co to jest miłość
on chciałby ją zjeść
lub kupić szczęście i przyjaźń
idąc coraz dalej i dalej
coraz mniej widzą się
nie widziałeś
gdzie podziało się to
co mówiło wszystkim
czyń tak a nie inaczej
na szczęście to miejsce
jest drzewem dla tych
którzy potrafią przemóc
własny wzrok i na drodze
choćby bawołu dostrzec tęczę
w starych księgach
utrzymujących ten byt
czujesz jak zalatuje
chłód własnej twarzy
dotknij
czy jeszcze ciepła
śmierć wchodzi do gardła
przełazi przez tłusty brzuch
wypchane kieszenie wzdęte jądra
i w miejsce zabitej nadziei
pożera ciało.
może już jutro
koniec
i nie zdążysz powiedzieć
nie
a przecież możesz
choć jeden raz
nie pierwszy i chyba nie ostatni
1979/80r.
za kimś przyszło złe
później było już tylko
albo bardziej dobre
albo bardziej złe
oto białe jest coraz bardziej
czarne a czerń prawie odwrócona
rzeczy znacznie więcej
ciebie jakby mniej
ale echo oporu powraca
wysypało się chcę
na kształt ciał
i niekoniecznie śmierdzi
ależ nam dali prezent
urodziny a trumna
na powitanie
zwędzony
sznurek albo butelka
oszukana kiełbasa
lub niedostana kolejka
przyklejone do stołka nic
czy konformistyczny lęk
na ulicy do kobiety
cmok lekko w szyję
krzyk... plassss... chlas...
ach... w twarz... boli
przepraszam
co to jest miłość
on chciałby ją zjeść
lub kupić szczęście i przyjaźń
idąc coraz dalej i dalej
coraz mniej widzą się
nie widziałeś
gdzie podziało się to
co mówiło wszystkim
czyń tak a nie inaczej
na szczęście to miejsce
jest drzewem dla tych
którzy potrafią przemóc
własny wzrok i na drodze
choćby bawołu dostrzec tęczę
w starych księgach
utrzymujących ten byt
czujesz jak zalatuje
chłód własnej twarzy
dotknij
czy jeszcze ciepła
śmierć wchodzi do gardła
przełazi przez tłusty brzuch
wypchane kieszenie wzdęte jądra
i w miejsce zabitej nadziei
pożera ciało.
może już jutro
koniec
i nie zdążysz powiedzieć
nie
a przecież możesz
choć jeden raz
nie pierwszy i chyba nie ostatni
1979/80r.
Moja ocena
Świetne dźwiękonaśladownictwo :)My rating