Upadek
Tracę grunt pod stopami
Czuję podniecenie
Przesiąknięte strachem
Przeplatane ulgą.
Wiatr co włosy rozwiewa
Przegania wszystkie złe myśli z głowy
Czuję błogi spokój
Jak w godzinę śmierci
Bo czy to właśnie nie ta pora.
Ciężkie ciało z ciężkim sercem
Teraz lekkie niczym piórko
Delikatnie gładzi powietrze
Bezszelestnie.
Spokój, szczęście...
Dopóki pióro z ciężkością okaleczonej duszy
Nie uderzy o betonowy mur rzeczywistości
Rozpadając się na miliony kawałeczków
Nie będących w stanie już nigdy się poskładać.
Czuję podniecenie
Przesiąknięte strachem
Przeplatane ulgą.
Wiatr co włosy rozwiewa
Przegania wszystkie złe myśli z głowy
Czuję błogi spokój
Jak w godzinę śmierci
Bo czy to właśnie nie ta pora.
Ciężkie ciało z ciężkim sercem
Teraz lekkie niczym piórko
Delikatnie gładzi powietrze
Bezszelestnie.
Spokój, szczęście...
Dopóki pióro z ciężkością okaleczonej duszy
Nie uderzy o betonowy mur rzeczywistości
Rozpadając się na miliony kawałeczków
Nie będących w stanie już nigdy się poskładać.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating