Nadejście nocy
Nadejście nocy
Noc nadchodzi
Skrada się z za naszych pleców
Widzę jak Luna blednie za chmurami
Chłód zakradł się wraz z deszczem
I ten zapach wiosennej flory
Patrzysz jeszcze przez otwarte okno
Pewnie wspominając blask dnia
Okrywam twoje nagie ramiona moją koszulą
Bo drżysz pod dotknięciem lodowatego powiewu
Noc pełznie niczym wąż
I chwyta nas w swoje objęcia
Ptak śpiewa nagle jak oszalały
Pieśń wabiącą samiczkę
Zastygamy pod urokiem zjawiska
To ta wiosenna noc
Jej potęga i czar
Władysław Andrzej Bobrzycki
Noc nadchodzi
Skrada się z za naszych pleców
Widzę jak Luna blednie za chmurami
Chłód zakradł się wraz z deszczem
I ten zapach wiosennej flory
Patrzysz jeszcze przez otwarte okno
Pewnie wspominając blask dnia
Okrywam twoje nagie ramiona moją koszulą
Bo drżysz pod dotknięciem lodowatego powiewu
Noc pełznie niczym wąż
I chwyta nas w swoje objęcia
Ptak śpiewa nagle jak oszalały
Pieśń wabiącą samiczkę
Zastygamy pod urokiem zjawiska
To ta wiosenna noc
Jej potęga i czar
Władysław Andrzej Bobrzycki
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating