One bawią się mną głupim
One bawią się mną głupim
Biel bije w oczy od pokrywy śniegu
To gwiazda próbuje mnie oślepić
Pewnie ona czyni tak w złośliwości
Zapieram prawie powieki
Boje się tylko zdradliwego lodu
Skryty pod białym puchem może mnie poddać prawu przyciągania
Ach ta zima odejść nie chce i nie potrafi
Broni wiośnie dostępu do mojego serca
Całuje mnie mroźno po twarzy
Głupia
Przecież już się nią znudziłem
Tak chciałbym zobaczyć sukienkę przybraną zapachem świeżych kwiatów
Usłyszeć wesoły świergot ptaków nad jej głową
Tej, którą tak tęsknie wypatruję
A gdzie ona się podziewa
Pytam ślepnąc prawie jak kura
Rażony blaskiem gwiazdy
Dłonie marzną mi w uścisku zimy
Głupia przecież ciebie już nie kocham
Twój czas minął
Idź precz
A ty wiosno proszę wychyl już swoją dziewczęcą twarz
Ja durny jeszcze poczekam
Przecież to nie mój jest ważny rozkaz i pragnienie
One obie bawić się pragną losem moim
Przychodzić i odchodzić, kiedy tylko pragną
Władysław Andrzej Bobrzycki
Biel bije w oczy od pokrywy śniegu
To gwiazda próbuje mnie oślepić
Pewnie ona czyni tak w złośliwości
Zapieram prawie powieki
Boje się tylko zdradliwego lodu
Skryty pod białym puchem może mnie poddać prawu przyciągania
Ach ta zima odejść nie chce i nie potrafi
Broni wiośnie dostępu do mojego serca
Całuje mnie mroźno po twarzy
Głupia
Przecież już się nią znudziłem
Tak chciałbym zobaczyć sukienkę przybraną zapachem świeżych kwiatów
Usłyszeć wesoły świergot ptaków nad jej głową
Tej, którą tak tęsknie wypatruję
A gdzie ona się podziewa
Pytam ślepnąc prawie jak kura
Rażony blaskiem gwiazdy
Dłonie marzną mi w uścisku zimy
Głupia przecież ciebie już nie kocham
Twój czas minął
Idź precz
A ty wiosno proszę wychyl już swoją dziewczęcą twarz
Ja durny jeszcze poczekam
Przecież to nie mój jest ważny rozkaz i pragnienie
One obie bawić się pragną losem moim
Przychodzić i odchodzić, kiedy tylko pragną
Władysław Andrzej Bobrzycki
My rating
My rating
My rating