Na zawsze, wiecznie...

author:  julianna
5.0/5 | 9


Zginął śmiercią tragiczną
Był taki młody
Tyle jeszcze było przed nim.
Dziesiątki ludzi ubranych w czerń,
Zalanych łzami
Mówi, jaki to był cudowny
Jaki dobry, utalentowany.
Teatralnie, przesadnie
Wznoszą ręce ku niebu,
Wykrzykując pytania o to,
Jak mogło do tego dojść.
Mówią, że wszyscy go kochali,
Że nigdy go nie zapomną.
Nigdy.

A prawda jest taka,
Że był marionetką
W rękach ludzi.
Że nie miał kontroli
Nad swym życiem,
Nawet nad swą śmiercią.
Że był taki młody,
A przeżył tyle, co nie jeden starzec.
Nie widział swej przyszłości,
Bo wszystko przesłaniała mu
Mroczna przeszłość.
Krzyczał, pragnąc aby go zauważyli
Ale każdy zasłaniał dłońmi uszy
I odwracał wzrok.

Zaczęli słuchać dopiero,
Gdy jego delikatne, kruche ciało
Zawisło lekko na potężnym dębie.
Gdy jego puste oczy,
Mogły wreszcie przejrzeć.
Gdy jego kasztanowe włosy,
Rozwiały się na wietrze.
Gdy pierwszy i zarazem ostatni raz
Mógł zatracić się we śnie.

Śmieszne,
Że wsłuchali się,
Gdy zamilkł nareszcie.
Na zawsze, wiecznie...



 
COMMENTS


Moja ocena

O zmarłym albo dobrze, albo wcale - obłuda, ale przecież nikt nie jest zły tak do końca.
My rating:  
15.06.2013,  A.L.

My rating

My rating:  
27.05.2013,  Tuśka

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
02.03.2013,  Avallinka

My rating

My rating:  
02.03.2013,  smg

My rating

My rating: