Nad wieczorami

author:  Michał Muszalik
5.0/5 | 3


Nad wieczorami, przez podłogi,
przenika pył nostalgii jak złodziej.
Rozleniwia się wtedy sekundnik czy stoper,
krople kapiące z kranu rozciągają się w misterium.
Moment do momentu ma wieki samotności.

Zaglądam wówczas w egzotykę domu,
odkrywam zapomniane żyrandole pajęczyn,
a czasem wzbijam tumany na stepach półek.

Siłuję się ze spojrzeniem z portretu na ścianie,
wielkie oczy dziecka zastygłe w farbę tak dociekliwie.

Nie na dół prowadzą już schody,
owinęły się jak szal wokół nieznanych wymiarów,
zostawiając mi zagadkę siebie do rozwikłania.

Podróżuję wzrokiem po autostradach kabla telefonicznego,
od gniazdka do aparatu i z powrotem.

Tylko czasem kaniony pęknięć na belce
dają mi do zrozumienia,
że nie są to odpływy wieczne
i już mnie szuka przyziemność jak policjant,
bo jestem przestępcą wobec spraw ważniejszych.

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
24.02.2013,  kate

My rating

My rating: