Transport w nieznane...

author:  Jan Bartkowiak
5.0/5 | 4


Anioł Smierci swe kończy zadanie
w lagrach przeklętych,gdzie spanie
i życie powoli się skłania
ku śmierci i błagalnego wołania...
o litość i o win przebaczenie,tych
niepopełnionych i krwawych.
Nagle inne rozbrzmiewa wołanie
- jest nadzieja na dalsze przetrwanie,
że lagrów otwierają się bramy
dla mężczyzn,kobiet i dzieciom u mamy.
nastaje przypływ świeżego powietrza
w transporcie,krórego oczekuje Rzesza.
Stukają po szynach bydlence wagony
poprzez niemieckie,nieznane strony;
w taborze,gdzie ciągle wody jest brak,
wszyscy tam wierzą w nadzieji znak,
aby się zmusić do przeżycia udręczeń.
W płaczu i jękach, zebranych tam istnień,
które zdają się być zwierzętom podobne,
lecz na ustach mają prośby chwalebne
do Boga,którego znana.jest bolesna droga,
cierniem usłana - rękami wroga.
Ze wschodem porannego słońca
ucisza się łomot wagonów słyszany bez końca;
nagle w lęku słuch odbiera nieznane wyrazy
-"herzlich willkommen...gdzie uśmiech na twarzy...?"
koszmar podróży już jest skończony.
Selekcja rodzin i kto sie patrzeć odważy
na tabor z litością lub przytuli do twarzy...?
Jak Samarytanin, leczący bliźniego rany.
Oto "ECCE HOMO"pragnący być kochanym,
więc cud się zdarza - nie być wzgardzonym.


JA-BAR.

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

Moja ocena

Bardzo przejmujące treścią i bez patetyzmu
wiersz podparty dobrymi środkami

zadziwiło, co skłoniło do popełnienia tego właśnie wiersza,
bo... jednak nie wolno obojętnieć na bieg historii... dla młodego pokolenia,
ode mnie ukłon
Ora et labora

My rating:  

My rating

My rating: