Przemyślenia
wchłaniam zapach morza idąc pieszo więcej zobaczę
pusto żywej duszy
na niebie kłęby chmur
nabierają fantastycznych kształtów
zaledwie sześć w skali Beauforta
bursztynowa ziemia pachnie żywicą
stado mew ociężale walczy z wiatrem
w mocniejszym podmuchu tracąc równowagę
fale jak gdyby ostrzegając pienią się i syczą
to znów zgrabnie liżą krawędź moich stóp
niespokojna łowię najmniejszy szelest
przeciągam wzrok od krańca do krańca widnokręgu
jest coś w tym niemym proteście
po raz pierwszy przychodzą wątpliwości
z każdym krokiem niknie resztka mojej odwagi
nieruchoma twarz
wpatrzona w okrąg tarczy nad horyzontem
sięgam po obraz
gdzie szkarłat zapala ostatnie błyski
może lepiej zostać
nie zazdrościć tym którzy popłynęli
pusto żywej duszy
na niebie kłęby chmur
nabierają fantastycznych kształtów
zaledwie sześć w skali Beauforta
bursztynowa ziemia pachnie żywicą
stado mew ociężale walczy z wiatrem
w mocniejszym podmuchu tracąc równowagę
fale jak gdyby ostrzegając pienią się i syczą
to znów zgrabnie liżą krawędź moich stóp
niespokojna łowię najmniejszy szelest
przeciągam wzrok od krańca do krańca widnokręgu
jest coś w tym niemym proteście
po raz pierwszy przychodzą wątpliwości
z każdym krokiem niknie resztka mojej odwagi
nieruchoma twarz
wpatrzona w okrąg tarczy nad horyzontem
sięgam po obraz
gdzie szkarłat zapala ostatnie błyski
może lepiej zostać
nie zazdrościć tym którzy popłynęli
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating