Uważaj tłumaczę
Stałeś się niebezpieczny,
bo sprawiłeś, że staję się zależna od ciebie.
Wznoszę przenikliwy krzyk
a on odbija się od skał
z echem wracają do mnie rozpaczliwe sylaby.
Stoję pośrodku i w oczach mijają mi rozmazane krzywe.
Czy możliwa jest między nami dodatnia parabola,
z punktem wspólnym, do którego oboje dążymy?
Przestraszyłeś wiatr…
Wiatr chociaż czuję.
Nieuchwytny ze zdolnością obezwładnienia mnie
w dowolnej chwili.
Nie wiem już, czy to wina twojej siły, czy mojej uległości.
Dajesz mi słodkie złudzenia,
którym nie sposób się oprzeć.
Czarujesz, prowokujesz i zdobywasz
moje zmysły
i przeróżne fantazje.
Witasz mnie obsypując płatkami mojego ulubionego kwiatu.
Patrzę ci wtedy w oczy
i nie umiem odczytać…
Ale nie waham się.
Łapię te płatki na dłoń i przesyłam ci je moim powietrzem.
Nagle wracamy do przytomności,
ale nie wybudzamy się z błogości.
Bierzesz mnie w samej koszuli i wynosisz na taras.
Tam wtórujemy się w szczerych wyznaniach
i to my witamy słońce.
Czemu ulubiłeś sobie tak tą nocą, w której cię nie widzę?
Przecież chciałbyś naszego wspólnego...
Nie oduczę się ciebie tylko będę cię uczyć siebie.
Uważaj, tłumaczę.
bo sprawiłeś, że staję się zależna od ciebie.
Wznoszę przenikliwy krzyk
a on odbija się od skał
z echem wracają do mnie rozpaczliwe sylaby.
Stoję pośrodku i w oczach mijają mi rozmazane krzywe.
Czy możliwa jest między nami dodatnia parabola,
z punktem wspólnym, do którego oboje dążymy?
Przestraszyłeś wiatr…
Wiatr chociaż czuję.
Nieuchwytny ze zdolnością obezwładnienia mnie
w dowolnej chwili.
Nie wiem już, czy to wina twojej siły, czy mojej uległości.
Dajesz mi słodkie złudzenia,
którym nie sposób się oprzeć.
Czarujesz, prowokujesz i zdobywasz
moje zmysły
i przeróżne fantazje.
Witasz mnie obsypując płatkami mojego ulubionego kwiatu.
Patrzę ci wtedy w oczy
i nie umiem odczytać…
Ale nie waham się.
Łapię te płatki na dłoń i przesyłam ci je moim powietrzem.
Nagle wracamy do przytomności,
ale nie wybudzamy się z błogości.
Bierzesz mnie w samej koszuli i wynosisz na taras.
Tam wtórujemy się w szczerych wyznaniach
i to my witamy słońce.
Czemu ulubiłeś sobie tak tą nocą, w której cię nie widzę?
Przecież chciałbyś naszego wspólnego...
Nie oduczę się ciebie tylko będę cię uczyć siebie.
Uważaj, tłumaczę.
My rating
My rating
ach....
czy możliwa jest ta dodatnia parabola....My rating