Wegetacja.

author:  Ann Marie Lech
5.0/5 | 4


W plastikowym worku kładę się do snu,
rozdzieram rajstopy i leżę bez oddechu.


Całuję ustami sinymi od braku i słowa,
zasypiam choć pora jest jeszcze młoda.

Kłamię kochając, zabijam świadomość.

Lecz gdzie ona była ,
czy była jawą a może tylko się śniła?


Zbielały mi oczy i rozum się obudził,
i nęcił wizją bez ładu i składu.


Tak bardzo rozsądnie,
tak bardzo dosadnie,
tak bardzo stabilnie,
tak cholernie ładnie.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
21.12.2012,  renee

My rating

My rating:  
20.12.2012,  bezecnik

Moja ocena

koniec ładny
My rating:  

My rating

My rating: