Kroki
Lżej niż pokłonnik
Wyjść niebu naprzeciw
To tak się stawia kropkę
Na samym końcu świata
Jeden dwa
Znienacka padnie strzał
Może chybiony
Trzy
Z odzyskanej chwili
Wysypują się pocałunki
Przesłonięte przez włosy miękkie i gęste
Cztery
Powietrze ma zapach palonych kości
Jakie to szczęście opaść ku ziemi
Z rękami szczelnie przywartymi do ciała
Pięć sześć
Las las las
Tuż za nim płacze dziecko
Drżą listy w dłoniach
Kobiety zatrzaskują drzwi przed nocą
Siedem
Cienie skazańców jak paciorki różańca
Pogubione na polu
Sinieją palce uwolnione od modlitw
Osiem dziewięć
Dobrze że jest śnieg
Wyszarpany z objęć zimy
Czerwień pod nim stężeje
Znów zakwitnie sad
Dziesięć
Oni nigdy nie pudłują
Wyjść niebu naprzeciw
To tak się stawia kropkę
Na samym końcu świata
Jeden dwa
Znienacka padnie strzał
Może chybiony
Trzy
Z odzyskanej chwili
Wysypują się pocałunki
Przesłonięte przez włosy miękkie i gęste
Cztery
Powietrze ma zapach palonych kości
Jakie to szczęście opaść ku ziemi
Z rękami szczelnie przywartymi do ciała
Pięć sześć
Las las las
Tuż za nim płacze dziecko
Drżą listy w dłoniach
Kobiety zatrzaskują drzwi przed nocą
Siedem
Cienie skazańców jak paciorki różańca
Pogubione na polu
Sinieją palce uwolnione od modlitw
Osiem dziewięć
Dobrze że jest śnieg
Wyszarpany z objęć zimy
Czerwień pod nim stężeje
Znów zakwitnie sad
Dziesięć
Oni nigdy nie pudłują
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating