Pionek rzucony na żer
Sczezł był, zszarzał szpetny żywot,
poprzeganiał los róż z nieba,
dźwiękoszczelną przykrył szybą
i postrącał szyszki z drzewa.
Drzazgi dźgają grzęznąc głębiej,
wyziębnięte wnętrze wrzeszczy,
drżę wciąż wierząc w słów potęgę
przekopując wiersze wieszczy.
Krzesło krzywo z kąta łypie,
drwa spalone w zeszłe święta,
słychać szlochy jak na stypie,
szczypie szarość dni przeklęta.
Szarga los jak suchą szczapę,
skubnie, uszczknie, popchnie, przegna,
narzuciwszy smutną szatę
partię szachów mną rozegra.
RC 3.11.2012
poprzeganiał los róż z nieba,
dźwiękoszczelną przykrył szybą
i postrącał szyszki z drzewa.
Drzazgi dźgają grzęznąc głębiej,
wyziębnięte wnętrze wrzeszczy,
drżę wciąż wierząc w słów potęgę
przekopując wiersze wieszczy.
Krzesło krzywo z kąta łypie,
drwa spalone w zeszłe święta,
słychać szlochy jak na stypie,
szczypie szarość dni przeklęta.
Szarga los jak suchą szczapę,
skubnie, uszczknie, popchnie, przegna,
narzuciwszy smutną szatę
partię szachów mną rozegra.
RC 3.11.2012
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
naprawdę świetny wiersz
byle tak dalej...My rating
My rating