Jesienne androny

author:  Renata Cygan
5.0/5 | 8


Myśl się siepie narowiście
czniane życie brzęczy ostro
pomysł rośnie posuwiście
i się w błocie tapla boso

Tu entliczek, tam pentliczek
pokłócone łeb w łeb idą
patrzę w okno gwiazdy liczę
(choć raz pałą a raz dzidą).

Dźwięki zbieram do poduszki
pioseneczkę splotę w koczek
pozakręcam na paluszki
jak niesforny rudy loczek

I z tą rdzawą pioseneczką
będę brodzić z babim latem
podaruję ją listeczkom
i jesiennym wzejdę kwiatem.

Wzejdę wejdę i se spocznę
zanim zima się rozbestwi
nim rozhula się pomrocznie
i wysmyknie po amnestii

nim choróbsko zacznie charczeć
w płucach których mróz nie lubi
jeszcze w cieple ciało niańczę
złota jesień mnie hołubi.


31.10.2011



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

Moja ocena

wiersze Twoje uwielbiam masz takie lekkie pióro!pozdrawiam serdecznie.
My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating: