Chłodny ranek piękny na miłość
Chłodny ranek piękny na miłość
Drzewa nad głową jesieni kolorem liści szumią
Chowasz się za jedno z nich
Czekaj psotnico
Już usta twoje całować zaraz będę
Powietrze ostrzejsze dzisiejszego ranka
Już ciebie ucapiłem
Nie puszczę
Zimne dłonie pod bluzeczkę wsadzę
Krzyczysz ja się śmieję
Całuję usta śliczne
Przeglądam się w oczu zwierciadłach
Błękicie wspaniałym
Liście od czasu do czasu wirują wiatrem niesione
Przyciskam do siebie mój skarb
Wspinasz się na palcach
Zamykasz oczy
Proszę nie rób tego
Pragnę przecież w nie patrzyć
Całe wieki się w nich przeglądać
Władysław Andrzej Bobrzycki
Drzewa nad głową jesieni kolorem liści szumią
Chowasz się za jedno z nich
Czekaj psotnico
Już usta twoje całować zaraz będę
Powietrze ostrzejsze dzisiejszego ranka
Już ciebie ucapiłem
Nie puszczę
Zimne dłonie pod bluzeczkę wsadzę
Krzyczysz ja się śmieję
Całuję usta śliczne
Przeglądam się w oczu zwierciadłach
Błękicie wspaniałym
Liście od czasu do czasu wirują wiatrem niesione
Przyciskam do siebie mój skarb
Wspinasz się na palcach
Zamykasz oczy
Proszę nie rób tego
Pragnę przecież w nie patrzyć
Całe wieki się w nich przeglądać
Władysław Andrzej Bobrzycki
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating