Spragnieni
Zimą radośnie
mróz szczypał w
czerwone policzki
tulą śnieżne zamiecie
Wiosną tęskną
dobrze było pod
latającymi dmuchawcami
łaskotało ramiona słońce
Latem nadzieją
kwiatów pejzaże i
zapachy słodko-kwaśno
upojone ciało zmysłami
Jesień smutku
liści upadłych na
rozpostarte prześcieradła
nasączone uda chłodem
Ty i ja nienasyceni
światami wciąż pomiędzy
trzecią a czwartą
utknęliśmy porą roku
A pisze Bóg
o nas księgę na
krzywych liniach prosto
czy razem czy osobno
mróz szczypał w
czerwone policzki
tulą śnieżne zamiecie
Wiosną tęskną
dobrze było pod
latającymi dmuchawcami
łaskotało ramiona słońce
Latem nadzieją
kwiatów pejzaże i
zapachy słodko-kwaśno
upojone ciało zmysłami
Jesień smutku
liści upadłych na
rozpostarte prześcieradła
nasączone uda chłodem
Ty i ja nienasyceni
światami wciąż pomiędzy
trzecią a czwartą
utknęliśmy porą roku
A pisze Bóg
o nas księgę na
krzywych liniach prosto
czy razem czy osobno
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Moja ocenaMy rating
My rating
My rating
My rating