ciach
odcięłam kawałek zdrewniałego życia
mówią-każdy początek objawia piękno
wreszcie
w przeponie ból konam z pragnienia
oczy skomlą o przyciąganie
podwiązki pachną inaczej
wierna twoim dłoniom
przeszłam w stan oczekiwania
aż oczy przerosły horyzont
topnieję
podparta łokciem tęsknota
czeka
podwinęła powieki myśląc o przyszłości
obrazami
które odnajdą ukojenie
noc i dzień brnie tylko w twoją stronę
wilgotnieję
jesteśmy z tej samej wody
masz pieprzyk na twarzy
moje wyłamały reguły
jestem świeża
twoim aromatem
całuję ślady ust na szklance
strach
jeszcze przed chwilą miał imię
oddał się twoim rozchylonym dłoniom
od wczoraj
nie boję się odleżyn
mówią-każdy początek objawia piękno
wreszcie
w przeponie ból konam z pragnienia
oczy skomlą o przyciąganie
podwiązki pachną inaczej
wierna twoim dłoniom
przeszłam w stan oczekiwania
aż oczy przerosły horyzont
topnieję
podparta łokciem tęsknota
czeka
podwinęła powieki myśląc o przyszłości
obrazami
które odnajdą ukojenie
noc i dzień brnie tylko w twoją stronę
wilgotnieję
jesteśmy z tej samej wody
masz pieprzyk na twarzy
moje wyłamały reguły
jestem świeża
twoim aromatem
całuję ślady ust na szklance
strach
jeszcze przed chwilą miał imię
oddał się twoim rozchylonym dłoniom
od wczoraj
nie boję się odleżyn
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating