kokon

author:  benari
5.0/5 | 7


skrzypi podłoga
zakreślam nogą coś na kształt koła
zastygam
wzrok pada na upstrzone łatami ściany

w pustej skorupie armia mrówek

zatrzymuję wzrok na fotografii
nieśmiało dotykam serca
już mniej boli

głuche ściany nie nauczyły się słuchać

kokon nie dom
wymarły gatunek
z którym nikt już nie jest
w bliskich kontaktach

obiecali
że wypłacą cały ekwiwalent za łzy
choć nie chcę
muszę wrócić do skażonych ścian


zawieszę obrazy z kawałków słońca
gdzie smutek zapłakał
ściany pomaluję
pędzlem uwolnionych rąk
przybiorą barwę
zwycięstwa nad lękiem


nauczę się żyć iluzją
wdychając nowy zapach

kiedyś wyśpiewam to
co ludzie nazywają radością

zaczekam na aplauz dla recytatora

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
05.10.2012,  kate

My rating

My rating:  
05.10.2012,  renee

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating: