kokon
skrzypi podłoga
zakreślam nogą coś na kształt koła
zastygam
wzrok pada na upstrzone łatami ściany
w pustej skorupie armia mrówek
zatrzymuję wzrok na fotografii
nieśmiało dotykam serca
już mniej boli
głuche ściany nie nauczyły się słuchać
kokon nie dom
wymarły gatunek
z którym nikt już nie jest
w bliskich kontaktach
obiecali
że wypłacą cały ekwiwalent za łzy
choć nie chcę
muszę wrócić do skażonych ścian
zawieszę obrazy z kawałków słońca
gdzie smutek zapłakał
ściany pomaluję
pędzlem uwolnionych rąk
przybiorą barwę
zwycięstwa nad lękiem
nauczę się żyć iluzją
wdychając nowy zapach
kiedyś wyśpiewam to
co ludzie nazywają radością
zaczekam na aplauz dla recytatora
zakreślam nogą coś na kształt koła
zastygam
wzrok pada na upstrzone łatami ściany
w pustej skorupie armia mrówek
zatrzymuję wzrok na fotografii
nieśmiało dotykam serca
już mniej boli
głuche ściany nie nauczyły się słuchać
kokon nie dom
wymarły gatunek
z którym nikt już nie jest
w bliskich kontaktach
obiecali
że wypłacą cały ekwiwalent za łzy
choć nie chcę
muszę wrócić do skażonych ścian
zawieszę obrazy z kawałków słońca
gdzie smutek zapłakał
ściany pomaluję
pędzlem uwolnionych rąk
przybiorą barwę
zwycięstwa nad lękiem
nauczę się żyć iluzją
wdychając nowy zapach
kiedyś wyśpiewam to
co ludzie nazywają radością
zaczekam na aplauz dla recytatora
Poem versions
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating