Ucichło.
Opadły liście z uschniętych drzew.
Tam gdzie kiedyś całowałeś moje powieki
nie ma już uśmiechu.
Tam gdzie kiedyś patrzyłam w niebo,
osiadły grube osmolone chmury ,
a mnie tam już nie ma.
Pękło szkło za mostkiem,
połamały się żebra pod naciskiem
spleśniałego uczucia.
I pusto na polach mojej nadziei.
I pusto na boiskach, w pubach.
Nie ma zieleni.
Przewracam kartki swojego niebytu,
By iść dalej racjonalnym krokiem
w kierunku para-bytu.
Mam puste dłonie i puste oczy.
Zgniło mi serce, krew upuściła.
A ja ciągle jeszcze stoję.
I czekam , i nie oddycham.
Tam gdzie kiedyś całowałeś moje powieki
nie ma już uśmiechu.
Tam gdzie kiedyś patrzyłam w niebo,
osiadły grube osmolone chmury ,
a mnie tam już nie ma.
Pękło szkło za mostkiem,
połamały się żebra pod naciskiem
spleśniałego uczucia.
I pusto na polach mojej nadziei.
I pusto na boiskach, w pubach.
Nie ma zieleni.
Przewracam kartki swojego niebytu,
By iść dalej racjonalnym krokiem
w kierunku para-bytu.
Mam puste dłonie i puste oczy.
Zgniło mi serce, krew upuściła.
A ja ciągle jeszcze stoję.
I czekam , i nie oddycham.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Pierwsze
cztery zwrotki znakomite. I tak bym zostawił.My rating