Wietnam

5.0/5 | 11


Kelner zapraszał od progu na ogniu kasztany
Tak pachnie karnawał choć to środek lata
Lampiony kuszą jak imbir rozbielone twarze
Odurzeni starannie opadamy na krzesła

Nowo przybyli goście poznać ich od razu
Schyleni nad akwarium w dreszczu uniesienia
Każdy gotów zapłacić za wyrok bez kary
Mowy końcowej i ławy przysięgłych

A po drugiej stronie niezłe zamieszanie
Kałamarnica chce zalistnieć mątwa niebieścieje
Chmurnym parawanem zasłaniając siebie

Węże udają wylinki niedawno zrzucone
Krabom wszystko jedno wszak po ścięciu głowy
Będą mogły ucztować jak przedtem do woli
Krewetkom zostało zastygnąć i czekać
Byle uśpić oko ludzkie rzadko nieomylne

Już siatka powoli w głębię się zanurza
Wyławiając szczęśliwca z miną słodko-kwaśną
Wkrótce na talerzu ciało odliczone
Od jeden do dwudziestu kawałków w szeregu

Tylko w koszyczku z limonki próżno szukać duszy
Napiwek nie pokrył biletu powrotnego



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
06.09.2012,  adam rem

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
05.09.2012,  olszyna

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
05.09.2012,  renee

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
05.09.2012,  Sven

My rating

My rating:  
05.09.2012,  benari