Grona gorliwości

author:  Marysia Pawlak
5.0/5 | 9


Przecież gwiazdy nic nie wiedzą.
Dumnie siadły w Wielkie Wozy,
Czynią światła smugę miedzą
Nagie rozdzielając brzozy.
Niebem rządził wtedy blady
Księżyc. Wschodząc nad doliną
Pełny siebie i ogłady
Na mej dłoni jasność zwinął
W kłębek. Jakby Ziemię wełna
Mogła światłością oplatać.
Lat trwaliśmy sześć niespełna.
Świat mój konał. Szkoda świata.
Raczej doń nie wpuszczam ludzi;
Człowiek – dziwna to istota,
Starym butem sień zabrudzi;
Pierw się pcha i później miota
Wyjścia szukając w potrzebie.
Chciałeś mieć i klucz, i słownik?
Znam cię dobrze, a nic nie wiem…
Niepisani i umowni
Tylko w ustach twoich. Razem
Opite deszczem stolice
Pożeraliśmy obrazem.
Lecz czym oczy me nasycę?
Jak mam zbawić głuchość myśli
Pustoszących miesiąc złoty?
Dobry Boże, znak mi wyślij
Niepewności szczędząc gotyk!
Oczy zamykam, wędruję
Trwożliwie, gdzie źródeł święto
I psalm milion śpiewa sójek
Cudownych. Gdyby tak wzięto
Mnie na pola żyzne prochem…
Tam sen na powiece gości!
Nie mówiłabym ni trochę
O spranej, płowej miłości.



 
COMMENTS


Moja ocena

Jestem pod wrażeniem!
My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
06.08.2012,  Monia Jas

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
06.08.2012,  bezecnik

My rating

My rating: