Doktor

author:  iMaya
5.0/5 | 9


wszyscy go znali
zawsze był
jak pomnik
stał i krzyczał coś gniewnie
nikt go nie rozumiał
nikt się nie bał
za to wszyscy szanowali

na głowie wielkie słuchawki
kilkudniowy zarost
w ręku butelka piwa
reszta w plecaku
opróżni nim przyjdzie zmrok

porzucił biały kitel
wyszedł na ulicę
sam siebie znieczulał
gdy ona odeszła

należał do krajobrazu
czasem na dłużej znikał
dla odwyku
była cisza
i gdy znajomy gniewny głos wracał
robiło się swojsko

wczoraj na miejskim cmentarzu
podjął decyzję

że niby bliżej Pana Boga



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
06.08.2012,  bezecnik

My rating

My rating:  
06.08.2012,  adam rem

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating: