A dzień się otworzy...
spotkali się pocałunkiem
rozstali pięścią
daj Boże zapomniec
także to co pomiędzy
a dzień pachnie tęsknotą
a noc pachnie szaleństwem
a doby splecione obawą
cichutko pochlipują
obleczona ciasno wołaniem
bezgłośnie prosiła
purpurą nabrzmiałej skroni
wilgocią ufnych kiedyś oczu
zapewnieniem że nic się nie stało
takie te schody śliskie
każdy ma swoje problemy
cnotliwy kto brudy chowa
zamieść pod dywan i udeptać
bo kij ma dwa końce
nikt jej życia nie wybierał
każdy ma swoje problemy
wybudzona w białej sali
pełnej uśmiechów
poczuła się jak w domu
tym w którym była szczęśliwa
ból zapewniał o tym że wciąż żyje
już dobrze
już nikt jej nie skrzywdzi
a dzień się otworzy
jak ramiona matki
a noc przyniesie ukojenie
już dobrze
RC 13.07.2012
rozstali pięścią
daj Boże zapomniec
także to co pomiędzy
a dzień pachnie tęsknotą
a noc pachnie szaleństwem
a doby splecione obawą
cichutko pochlipują
obleczona ciasno wołaniem
bezgłośnie prosiła
purpurą nabrzmiałej skroni
wilgocią ufnych kiedyś oczu
zapewnieniem że nic się nie stało
takie te schody śliskie
każdy ma swoje problemy
cnotliwy kto brudy chowa
zamieść pod dywan i udeptać
bo kij ma dwa końce
nikt jej życia nie wybierał
każdy ma swoje problemy
wybudzona w białej sali
pełnej uśmiechów
poczuła się jak w domu
tym w którym była szczęśliwa
ból zapewniał o tym że wciąż żyje
już dobrze
już nikt jej nie skrzywdzi
a dzień się otworzy
jak ramiona matki
a noc przyniesie ukojenie
już dobrze
RC 13.07.2012
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating