Ostatni joint
żółte światła latarni
jak pordzewiałe gwoździe
wbijały się w głowę
kadr po kadrze
pociąg za pociągiem
zapatrzony w krawędź ściany
udawał że biegnie
w oczach starej kobiety
przechodzącej obok
nawet cienia uśmiechu
dokąd uciekasz bez butów
zabrakło mu tchu
aby odpowiedzieć wyretuszowanym słowem
kiedy pobladły wszystkie kolory
wiedział już że nie wróci
pochłonął go zamglony świt dworca
jak pordzewiałe gwoździe
wbijały się w głowę
kadr po kadrze
pociąg za pociągiem
zapatrzony w krawędź ściany
udawał że biegnie
w oczach starej kobiety
przechodzącej obok
nawet cienia uśmiechu
dokąd uciekasz bez butów
zabrakło mu tchu
aby odpowiedzieć wyretuszowanym słowem
kiedy pobladły wszystkie kolory
wiedział już że nie wróci
pochłonął go zamglony świt dworca
My rating
Moja ocena
Dobre. Ma klimat i to "coś". Pozdrawiam :))Moja ocena
Piękny wiersz Waldemarze ...My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
to prawda - idealny wiersz ...Moja ocena
... bolesny tematMy rating
My rating
My rating
Moja ocena
piękna, ale bardzo smutna wizja usidlonego człowieka... śmierci człowieczeństwa. Tyko cień, mglisty cień nadziei na koniec.My rating
Moja ocena
oj poleciałes Waldemarze...........idealny wiersz......pozdrawiamMy rating
My rating
My rating