Krótka impresja na temat życia i picia.
Dziś dzień powszedni, więc wstajesz rano,
Śniadania do łóżka od lat nie dostając.
Przeciągasz się myśląc: gdzie czasy te, brachu,
Gdy życie brałeś za mordę bez strachu,
Gdy do spełnienia pragnień tak wielu
Wystarczył kierunek i wybór celu.
Golisz się, myjesz, zerkając do lustra;
Jakaż ta gęba skrzywiona i pusta.
W pracy – jak w pracy – szef cię ochrzani
Twoje starania znów mając za nic.
Utoną zasługi w studniach pamięci,
Już nic ci się nie chce, już cię nie kreci.
I żyjesz, bracie, tylko sobotą,
A tydzień się wlecze, jak flegmy potok.
Gdy przyjdzie sobota, wraz z nią swawole
W ryj głupi wlejesz wódę przy stole.
A każdy toast, i każde sto lat
Sprawi, że życiu znów strzelisz gola.
Przez mgłę spojrzysz w lustro, dziwiąc się stwierdzisz,
Że mordy odbicie już tak nie mierzi
W ustach Marlboro miąć będziesz z gracją
I kły wyszczerzysz do pań zawadiacko.
I znowu zakwitniesz piękny i młody,
I będziesz wzbudzać szacunek i podziw,
Nie patrzysz co żłopiesz, byle lać w siebie
Za każdym łykiem się czując jak w niebie.
Mieszanka trunków przywoła z niebytu
Spirytus movens wszelkiego zachwytu.
Piękne dziewczyny – wszak o to chodzi
Kleić się będą do ciebie jak miodzik.
A kiedy w niedzielę prześpisz pod stołem swój wymarzony sen srebrno-złoty,
Morda w bigosie, jak stare prosię, zsunięte z tyłka podarte galoty,
Zdasz sobie sprawę, że szklana stłuczka chrzęści ci w głowie
Żeś dał się miętosić – nie bożej krówce, lecz dojnej krowie,
Zapytasz siebie drapiąc się w tyłek czy było warto
Na dzień sprzedać duszę
Za chwilę wzruszeń
Biesom i czartom?
Wszak śniadań do łóżka żadna Kopciuszka
Nie da ci wcale,
Da ci popalić
Wściekły szef w szale w ten poniedziałek…
I krzykniesz myślom: Cicho! Wypieprzać! Won, wredne demoty!
Bierzcie mnie czarty na wieki wieków, zwłaszcza w soboty.
Śniadania do łóżka od lat nie dostając.
Przeciągasz się myśląc: gdzie czasy te, brachu,
Gdy życie brałeś za mordę bez strachu,
Gdy do spełnienia pragnień tak wielu
Wystarczył kierunek i wybór celu.
Golisz się, myjesz, zerkając do lustra;
Jakaż ta gęba skrzywiona i pusta.
W pracy – jak w pracy – szef cię ochrzani
Twoje starania znów mając za nic.
Utoną zasługi w studniach pamięci,
Już nic ci się nie chce, już cię nie kreci.
I żyjesz, bracie, tylko sobotą,
A tydzień się wlecze, jak flegmy potok.
Gdy przyjdzie sobota, wraz z nią swawole
W ryj głupi wlejesz wódę przy stole.
A każdy toast, i każde sto lat
Sprawi, że życiu znów strzelisz gola.
Przez mgłę spojrzysz w lustro, dziwiąc się stwierdzisz,
Że mordy odbicie już tak nie mierzi
W ustach Marlboro miąć będziesz z gracją
I kły wyszczerzysz do pań zawadiacko.
I znowu zakwitniesz piękny i młody,
I będziesz wzbudzać szacunek i podziw,
Nie patrzysz co żłopiesz, byle lać w siebie
Za każdym łykiem się czując jak w niebie.
Mieszanka trunków przywoła z niebytu
Spirytus movens wszelkiego zachwytu.
Piękne dziewczyny – wszak o to chodzi
Kleić się będą do ciebie jak miodzik.
A kiedy w niedzielę prześpisz pod stołem swój wymarzony sen srebrno-złoty,
Morda w bigosie, jak stare prosię, zsunięte z tyłka podarte galoty,
Zdasz sobie sprawę, że szklana stłuczka chrzęści ci w głowie
Żeś dał się miętosić – nie bożej krówce, lecz dojnej krowie,
Zapytasz siebie drapiąc się w tyłek czy było warto
Na dzień sprzedać duszę
Za chwilę wzruszeń
Biesom i czartom?
Wszak śniadań do łóżka żadna Kopciuszka
Nie da ci wcale,
Da ci popalić
Wściekły szef w szale w ten poniedziałek…
I krzykniesz myślom: Cicho! Wypieprzać! Won, wredne demoty!
Bierzcie mnie czarty na wieki wieków, zwłaszcza w soboty.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
W tytule jest impresja a dalej to już samo życie. Nastrojowa impresja zastąpiona została nienastrojową prozą dnia codziennego i świątecznego wielu ludzi. Ciekawy i ironiczny to obraz.My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
@Stanisława
Batudo droga... wiesz, zdradzę Ci tajemnicę mojej inspiracji:http://www.youtube.com/watch?v=AA0kjqAuUwg
pozdrawiam:)
@dzięki Tymonie
bardzo mi miło, dzięki za miły komentarz i ocenę:)jeśli chodzi o przeróbkę - pomysł świetny - serio! Brawo!... ale wiesz... nie mój:))
My rating
My rating
My rating
My rating
myslenie przyczynowo -skurtkowe
bylo picie i bigos trzeba wyspowiadac sieMoja ocena
Proponuję z czwartej zwrotce zamiast:"W pracy – jak w pracy – szef cię ochrzani
Twoje starania znów mając za nic"
delikatną przeróbkę:
"W pracy – jak w pracy – szef cię ochrzani
Twoje starania znów są do bani"
Wietrze jak zwykle super pomysł, wykonanie i przede wszystkim charyzmatyczny,liryczny nastrój.
Tomek,
bardzo dociekliwy jesteś.@Barbara
No tak, Basiu, ale to wciąż nie jest odpowiedź na moje pytanie:))Tomek,
bo ja osobiście nie lubię jak morda ląduje w bigosie i nie życzę drugiemu.My rating
My rating
@Barbara
a dlaczego pytasz o to mnie?:))Tomek...
Czy to warto się tak zalewać i tracić głowę.??@Stanisława
pod warunkiem, że ma się odwagę spojrzeć w lustro:))@Iwona:)
hehe, jak widzisz mam jeszcze arytmię... i słowotok po ostatniej sobocie:)))Wiater...
dobre, ale z krótkiej impresji, wyszło Ci długie chlańsko, w dodatku z czkawką:)dla mnie osobiście, lepsze byłoby bardziej skondensowane i nie wypadajace z rytmu:)
jak pić, to na umór
nie wlewać za kołnierz
by nic nie pamietać
nie wracac do wspomnień
My rating
My rating
no no poeto
od czasu do czasu trzeba wyspowiadac sie butelce przed lustrem ze swiadomoscia ze odpuszczenia nie bedzie