... (czyli o zaczepieniu)
Dobrze. Niech będzie o przyczynie.
O tym rozlewisku rąk sięgającym aż do upadłego.
To jeszcze nie miłość,
ale też i nie obojętność, choć jedno drugiemu szczerzy oczy
i jak trawa wspina się na palce, choć uczepiona rąbka ziemi.
A jeśli jeszcze nie rozumiesz,
to stań na krzesełku pod powałą gwiazd i sięgaj,
sięgaj aż po zapach potu, zalążek krwi, łupek pragnienia co przywołuje sen.
Jeśli będziesz miał trochę szczęścia i na tyle wiary, to poczujesz
jak ostatni ciepły oddech przycina go tuż przy ziemi.
Dla tego, zawsze wstając rano mówię – dziękuje.
O tym rozlewisku rąk sięgającym aż do upadłego.
To jeszcze nie miłość,
ale też i nie obojętność, choć jedno drugiemu szczerzy oczy
i jak trawa wspina się na palce, choć uczepiona rąbka ziemi.
A jeśli jeszcze nie rozumiesz,
to stań na krzesełku pod powałą gwiazd i sięgaj,
sięgaj aż po zapach potu, zalążek krwi, łupek pragnienia co przywołuje sen.
Jeśli będziesz miał trochę szczęścia i na tyle wiary, to poczujesz
jak ostatni ciepły oddech przycina go tuż przy ziemi.
Dla tego, zawsze wstając rano mówię – dziękuje.
My rating
My rating
My rating
My rating