Niedziela Palmowa

author:  andrzej talarek
4.8/5 | 5


Nie miałem w życiu tryumfalnego wjazdu.
Gdziekolwiek. Ba, nawet wejścia z aplauzem paru gapiów
oszczędził mi los. Widać nie zasłużyłem sobie.
A może jestem tak mało ciekawą osobą, że nawet osły
nie odwrócą głowy z nad żłobu, w którym owies.

Zasuszone kwiatki jesieni utkane na wierzbowej witce.
Nie zmartwychpowstaną. Nie popłynie sok przez ich kolory,
nie nasyci życia. Pastele, barwy jesieni i śmierci. Łagodne.
Łatwo przyswajalne. Poprzez oczy. Kojące.

Dziadka wóz zajeżdżał tryumfalnie na podwórze,
ciągnięty przez Kobyłę. Babcia trzymała w dłoniach palmę.
I nie była to palma pierwszeństwa. Zawsze za Dziadkiem i Kobyłą.
Ale Dobroć zawsze była pierwsza. I łagodny uśmiech.
Dzisiaj pamięć w ewangelicznej kolejności przypomina:
Babcia, Kobyła i Dziadek, który coraz bardziej nieistniejący..

Czy warto być pierwszym na tej ziemi? Czy warto oczekiwać
aplauzu gapi? Tak szybko zapominają. Chętni ukamienować
pamięć. A jednak jest coś, co pozostaje.
To miłość. Jedni wiozą ją na osiołku, inni na wiejskiej furmance.

I pewnie nie widzą chwilowego aplauzu. Zapatrzeni
w przyszłość do przekształcenia na obraz i podobieństwo
tego, co ponad mody. Tego, który wciąż zmartwychpowstaje.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
01.04.2012,  budleja

My rating

My rating:  

@

Dziękuję. Pozdrawiam

@

zgadza się - gapiów. a co do reszty - kwestia uznania. Dziękuję za komentarz

Moja ocena

Gapiów nie gapi!, Poza tym świetne pierwsze trzy zwrotki, ale całość trochę niespójna i nie całkiem mnie przekonuje. Brak rozwinięcia tematu martwych kwiatów z palmy i płynnego przejścia do wątku rodzinnego.
My rating:  

Moja ocena

Jestem zachwycona myślą ujętą w tym wierszu. Pozdrawiam.

My rating: