Nie ze złota...
W tłumie upadła mi...ochota.
Boję się że ją rozdepczą,
może i nie jest złota
jednak...czy znajdę lepszą.
Miałam ją właśnie realizować,
na dłoni niosłam niefrasobliwie,
zanim zdążyłam się zreflektować...
upadła...jęknęła cicho,tkliwie:
Tak rzadko mnie przywołujesz,
tak mało dajesz z sobą być,
a jak już przyjdę,nie szanujesz...
będziesz znów długo beze mnie żyć.
Było by mi wielce żal ją stracić
więc miotam się między tłumem,
szczęśliwie udaje mi się ją chwycić.
Będę jej teraz strzec z rozumem.
Boję się że ją rozdepczą,
może i nie jest złota
jednak...czy znajdę lepszą.
Miałam ją właśnie realizować,
na dłoni niosłam niefrasobliwie,
zanim zdążyłam się zreflektować...
upadła...jęknęła cicho,tkliwie:
Tak rzadko mnie przywołujesz,
tak mało dajesz z sobą być,
a jak już przyjdę,nie szanujesz...
będziesz znów długo beze mnie żyć.
Było by mi wielce żal ją stracić
więc miotam się między tłumem,
szczęśliwie udaje mi się ją chwycić.
Będę jej teraz strzec z rozumem.
My rating
My rating
Moja ocena
fajne, z pomysłem i wyobraźnią:)My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Janino, wiersz lekki jak powiew wiosny, piękny i finezyjny. PozdrawiamMy rating
My rating
My rating